Miejskie Centrum Kultury
im. Henryka Bisty


13.05.2018 roku zakończyliśmy tegoroczny Salon Poezji pięknym porankiem poetyckim, którego motywem przewodnim – nie bez kozery - był motyw matki. Wszak 26 maja obchodzić będziemy jedno z najpiękniejszych świąt – Dzień Matki. Artysta Teatru Rozrywki Kamil Franczak, któremu akompaniował nieoceniony pianista i kompozytor Mateusz Ulczok, wprowadził nas we wzruszający nastrój, prezentując wiersze najwybitniejszych romantyków, czyli Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, a także poetów współczesnych XX wieku, jak: Leopold Staff, Zbigniew Herbert czy Anna Kamieńska. O matce nigdy za, wiele, więc z przyjemnością poddaliśmy się patetycznym tonom utworu „Do matki Polki” autora „Pana Tadeusza” i pełnym tęsknoty do matki listom Juliusza Słowackiego- emigranta. Ten podniosły nastrój przełamany został przez aktorsko wspaniale zaprezentowany nam plotkarski, a nawet złośliwy w stosunku do otoczenia poety, list Słowackiego do matki, w którym nie oszczędził on ani Mickiewicza, ani Chopina. No cóż, wtedy też lubiano poplotkować. Równie znakomicie podany został żartobliwo – satyryczny tekst Tadeusza Boya- Żeleńskiego, jak to zwykle u autora „Słówek”, nieco frywolny. I znowu aktor wracał do tonacji serio, nieco nostalgicznej za sprawą utworów Zbigniewa Herberta, Leopolda Staffa, Anny Kamieńskiej.

Świetnym pomysłem było posłużenie się tekstem piosenki o matce, którą niegdyś śpiewał Mieczysław Fogg – to chyba wszystkim znany, przepiękny utwór „ O matce pieśń, to pieśń bez słów…” czarująco zinterpretowany przez aktora. Równie głębokie emocje zawierały wygłoszone testy piosenek Tadeusza Wożniaka czy Anny German. Udzieliły się one słuchającym, bo przecież o matce, mateńce, mamusi można, jak powiedziała w znakomitym wprowadzeniu o archetypie matki p. Nina Siwy, tylko czule, z tkliwością i wdzięcznością. Ten wspaniale skonstruowany program, wykonany w sposób niezrównany przez zaproszonych artystów, zakończył się niezwykłą puentą i miłą niespodzianką dla słuchaczy. Bo oto p. Franczak, aktor przecież teatru muzycznego, pięknie podsumował całość, śpiewając znany powszechnie, a jakże piękny i mądry tekst Wojciecha Młynarskiego „Nie ma jak u mamy”. Nic dodać, nic ująć! Przy aplauzie widowni, na pożegnanie całego sezonu, Kamil Franczak jeszcze raz zaśpiewał refren tego utworu nieśmiało wspomagany przez miłośników poezji. To było naprawdę udane spotkanie! I takich życzylibyśmy sobie w kolejnym sezonie. Mnie osobiście marzy się Salon Poezji prezentujący twórczość Jarosława Iwaszkiewicza, wybitnego poety i prozaika XX wieku. Dziękujemy p. dyrektor Katarzynie Furmaniuk i p. Annie Roszczyk, animatorkom tak wspaniałego przedsięwzięcia, jakim jest salon Poezji Anny Dymnej w MCK w Rudzie Śląskiej.

Ps.
Przypomnijmy jeszcze, co działo się w drugim już sezonie Salonu Poezji.

Zaczęliśmy w październiku z wysokiego tonu, bo od poezji Juliusza Słowackiego w wykonaniu znakomitego artysty scen śląskich p. Bernarda Krawczyka, który pięknymi strofami „Beniowskiego” i swoją interpretacją zupełnie zaczarował publiczność. A wspierał go w tym niezrównany pianista Mateusz Ulczok.

Pozostając „na wysokości”, listopadowy Salon zaintrygował publiczność metafizyczną, nieco mroczną poezją Edgara Alana Poe w świetnej interpretacji Andrzeja Warcaby, aktora Teatru Śląskiego. Występ miał charakter rodzinny, bo na fortepianie świetnie akompaniowała córka artysty, Małgorzata, absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach.

Z kolei grudniowy Salon przeniósł słuchaczy za sprawą p. Roberta Talarczyka, dyrektora Teatru Śląskiego i znakomitego aktora w rejony wielkiej poezji Adama Mickiewicza. Wysłuchaliśmy fragmentów naszej narodowej epopei, pt. „Pan Tadeusz”, a to z racji grudniowych urodzin wieszcza! Nastrój poezji podkreślił wspaniale akompaniament p. Barbary Kaczmarek na wiolonczeli.

Następny Salon, styczniowy, to fantastyczny p. Dariusz Niebudek, aktor scen śląskich i poezja Leonarda Cohena w formie recytacji tekstów i prezentacji pieśni artysty. Żar i pasja p. Niebudka zachwyciły i poruszyły widownię tekstami mądrymi życiowo, pełnymi refleksji i bólu egzystencjalnego, a porywająca pieśń „Alleluja” długo jeszcze dźwięczała w uszach opuszczających MCK, potwierdzając głęboką prawdę przeżycia niepowtarzalnej sztuki Cohena. Oczywiście niezastąpionym akompaniatorem był po raz kolejny p. Mateusz Ulczok, znakomity pianista i kompozytor. Należy tu docenić udział p. Niny Siwy, która świetnie wprowadzała słuchaczy w kolejne części spotkania z poezją Cohena.

W zupełnie inny nastrój wprowadził widownię Salon lutowy, bo jego bohaterem był nasz znakomity komediopisarz Aleksander Fredro. Połącznie humoru pisarza w zaprezentowanych komicznych fragmentach „ Ślubów panieńskich”, „Zemsty” czy słynnej „Małpy w kąpieli” oraz młodzieńczej energii i dowcipu utalentowanych artystów, tzn. Marii Baładżanow i Karola Gaja, z udziałem, rzecz jasna, p. Mateusza Ulczoka, dało znakomity efekt. Zarówno aktorzy, jak i widzowie, bawili się wspaniale i była to zabawa najwyższego lotu. Wszak dowcip Fredry bawi, ale ma też swój wydźwięk moralizatorski, aczkolwiek na szczęście nienachalny.

Marzec to oczywiście motyw kobiety w Salonie Poezji. Teksty interpretowała aktorka Teatru Nowego w Zabrzu p. Jolanta Niestrój - Malisz. Dominowała poezja oraz proza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i to proza szczególnie zachwyciła publiczność dzięki niezrównanej interpretacji aktorki. O różnych typach żon, o tym, dlaczego kobiecie niezbędna jest torebka, ze swadą i poczuciem humoru przekonywała aktorka Teatru Nowego bawiących się znakomicie słuchaczy. Zaś liryczną tonację wierszy wspaniale podkreślała p. Magdalena Bąk, akompaniując na klawesynie. Tym razem wprowadzenie do poezji o kobiecie trochę „zeszło na manowce” i nieco rozczarowało.

Pewne uczucie niedosytu i lekkiego rozczarowania przyniósł Salon kwietniowy poświęcony Julianowi Tuwimowi. Zarówno dobór tekstów (za dużo tekstów dziecięco – szkolnych), jak i sposób ich prezentowania przez skądinąd znakomitego aktora Teatru Żelaznego w Katowicach p. Piotra Wiśniewskiego, a także kompozycja całości nie zachwyciły. Sytuacji nie zdołał do końca uratować wirtuoz akordeonu p. Robert Kier, kierownik Zespołu Akordeonistów im. E. Huloka, zwłaszcza, że melodia, np. tekstu „Miłość ci wszystko wybaczy” (powszechnie znanego), nie towarzyszyła mówionemu przez aktora tekstowi, tylko pojawiła się ot tak….. A mogła być wspaniałym tłem. Słowo p. Niny też całości nie pomogło.

Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy!

A zakończył się tegoroczny sezon Salonu Poezji imponująco, o czym Państwo już wiecie! I tak zamknęło się Salonowe koło, łącząc dojrzałość artystyczną p. Bernarda Krawczyka z młodością i pasją p. Kamila Franczaka! I świetnym wprowadzeniem p. Niny Siwy! Pozostaje nadzieja na kolejny jeszcze wspanialszy rok Salonu Poezji, bo jak widać ze wzrastającej liczby uczestników poranków poetyckich, rację ma poeta, tłumacząc, że: „Z rzeczy świata tego, zostaną dwie, dwie tylko: poezja i dobroć”. (C.K.Norwid) Z dobrocią wzajemną w społeczeństwie ostatnio nie bardzo, więc zostańmy, chociaż przy poezji. Może spełni się marzenie Juliusza Słowackiego i poezja, choć trochę, „ nas, zjadaczy chleba w aniołów przerobi”.

(Wiesława Żurek)